niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 8. Cz. 1

1 część rozdziału, na drugą trzeba będzie poczekać do soboty (07.12 Mamy już grudzień!). Hymmm co by napisać. Aktywność spadała, nie wiem czy to przez pogorszenie się, rozdziałów, czy przez co. Może kontynuuje rozdział 9 trochę póżniej, niż zazwyczaj (żeby dać więcej czasu na przeczytanie innym pozostałych). Miłego czytania, a ja jak zawsze mam nadzieję, że się spodoba! 


Zrozumienie Cz. 1

Ostatkiem sił dotarłam do domu. Byłam spragniona, wycieńczona, oraz zmęczona jak nigdy przedtem. Weszłam do domu. Zaczęłam się zdejmować z siebie buty, i kurtkę. Nie było jeszcze nawet dziewiątej wieczór.Mama zasnęła przed telewizorem na kanapie, wszystko było takie zwykłe takie codzienne, wszystko poza wydarzeniami, przeżyciami, odkryciami i odczuciami. Jak najszybciej się wykąpałam, prysznic ożywił mnie i rozluźnił.Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę, nie minęło dużo czasu, żebym wtulona w poduszkę, nie zaczęła łkać. Bałam się, bardzo się bałam tego co dzieje się w tym mieście, ludzi i tych tajemnic. Tak bardzo chciałam wrócić do domu! Najgorsze było to, że po tych wszystkich przeżyciach nadal miałam ochotę być blisko Nicolasa. W głębi duszy wiedziałam, że to właśnie jemu zawdzięczam życie. Nie byłam w stanie zdecydować, czy powinnam była być wdzięczna za życie, czy nienawidzić za to co się wydarzyło. Nadal płacząc zasnęłam.Nie był to dobry sen, wręcz przeciwnie był to kolaż wytworzony z koszmarów które przeżyłam   Nie miałam pojęcia czy powinnam była komuś coś powiedzieć. Nicolas tak bardzo mnie o to prosił, zapewne od tego zależało jego, oraz moje życie. Rano cała zapłakana spuchnięta i zmęczona, stanęłam przed lustrem mówiąc do swojego odbicia;

-Obiecuję sobie zachować w tajemnicy wydarzenia minionego wieczoru, oraz dowiedzieć się wszystkiego co możliwe na temat tych dziwnych wydarzeń.  


Trzymałam rękę na sercu, i wpatrywałam się we własne odbicie które, wraz ze mną składało przysięgę. Może już zwariowałam? Ciężko było w takim wypadku totalnie nie ześwirować. Mniejsza o to, przysięgi do lustra, w porównaniu z wczoraj to nic. Zeszłam do mamy miałam naprawdę dużo szczęścia, że zasnęła. Przynajmniej nie musiała się denerwować moim prawie dwu godzinnym spóźnieniem. Udało mi się ją przekonać , że nie mogę przez najbliższe dwa dni iść do szkoły.Nie chciałam tego robić, ponieważ nie miałam ochoty teraz nikogo widzieć, byłam cała obolała i spuchnięta.Mamę  również to interesowało, powiedziałam jej, że musiały mi się śnić jakieś koszmary ale ich nie pamiętałam. Uwierzyła mi, choć w jej oczach widziałam cień zwątpienia w moje słowa. Jedząc wspólnie śniadanie sięgnęłam po lokalną gazetę na pierwszej stronie znajdowało się zdjęcie, dziewczyny którą wczoraj widziałam.Nazywała się Linda Honeytrick, nie dawno skończyła piętnaście lat i uczęszczała do tej samej szkoły co ja. Zapewne wszyscy jej rodzina, przyjaciele i znajomi liczyli ,że wkrótce ja odnajdą, wierzyli w dobre zakończenie tej historii , w jej powrót. Ja znałam prawdę, wiedziałam, że jej powrót był niemożliwy. Wiedziałam ,że ona nie żyję.Patrząc na jej uśmiechnięte, piękne zdjęcie chciało mi się płakać.Przez cały tydzień byłam przybita i smutna.Pierwsze trzy dni nie byłam w szkole. Udało mi się ubłagać mamę o dodatkowy dzień po pretekstem, bólu głowy. Miałam więc dużo czasu na przemyślenia i plany. Najważniejszym punktem mojego planu była rozmowa , oraz wytłumaczenie przez Nicolasa tego co naprawdę tu się działo. Idealny wieczór na tę rozmowę był właśnie dziś. Po szkole odrobiłam lekcje. Powiedziałam mamie ,że dziś zajęcia się mi przedłużą, i że mogę przyjść bardzo późno. Miałam nadzieje że w ogóle wrócę. Idąc przygotowałam sobie sztylet który odbezpieczyłam i ukryłam w rękawie, tak aby ostra końcówka była w pozycji w której będę mogła ją szybciej użyć. Wcale nie czułam się jak bym go potrzebowała. Nawet po tym wszystkim, nie potrafiłam się go bać. Byłam już na schodach, kiedy pomyślałam ,że za chwilę będę zupełnie sama z jednym z moich potencjalnych wrogów, oraz morderców. Przypominając sobie jego twarz, to jaki był dla mnie dobry, jak bardzo chciał mi pomóc, nie miałam serca nazywać go wrogiem, lecz co do mordercy, nadal się wahałam . Jakby nie patrzeć, wydawał się pomagać tamtej dziewczynie, ale nie miałam pewności w sprawie reszty zaginięć. Wspinałam się dalej po schodach, szłam przez korytarz, aż stanęłam przed drzwiami sali, gdzie po raz pierwszy ze sobą rozmawialiśmy. Chwyciłam za klamkę, wzięłam głęboki wdech, i weszłam. Był tam, siedział na tej samej kanapie na której wcześniej mnie położył, jego spojrzenie było puste, gwałtownie wbił je w podłogę, tak jakby bał się patrzeć mi w oczy. Kiedy drzwi za mną zatrzasnęły się, wzdrygnęłam się gwałtownie.  


-Usiądź.                                                                                                                    

Wskazał na krzesło naprzeciw niego. Pokiwałam głowa usiadłam a jego spojrzenie powędrowało w górę i zatrzymało na moich oczach. Siedzieliśmy tak z pięć minut zanim zaczął coś mówić.                                   

3 komentarze:

  1. kurcze!! już nie mogę się doczekać tłumaczeń Nicolasa :D
    rozdział wspaniały!!
    ja chcę już nową notkę!! haha :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa notka już jest! Entuzjazm bardzo mnie cieszy i jest wskazany! Mam nadzieję, że NN nie zawiedzie!

      Usuń
  2. Hej :D
    U mnie nn :D
    Zapraszam!
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń