Na początek muszę przeprosić rozdział miał się pojawić wczoraj...ale jeśli mam być szczera dopiero rano zauważyłam, że dziś nie jest wczoraj (co to wolne robi z człowiekiem). Druga część ostatniego rozdziału. Romantyczna, lekka, spokojna, i nie krótka, więc mam nadzieje, że się spodoba (nie powinnam tego pisać, ale lekki rozdział się przyda przed tymi masakrami które będą póżniej ;ppp tak więc cieszmy się tym klimatem) Proszę o opinie, i komentarze. Dziękuje wszystkim którzy byli obecni od początku, i tym którzy nie dawno zaczęli czytać...minęło tak mało czasu a już 12 rozdział...Miłego czytania, kolejny, w którym wyjdzie na jaw pewien zaskakujący fakt, rozdział pojawi się w sobotę (02.03).
...Złapał mnie, i przyciągnął
bliżej siebie.
– Nie
wiem o jakiej dziewczynie, mówisz. Chciałem ci tylko powiedzieć coś co
powinienem powiedzieć wczoraj. Wyszeptał patrząc prosto w moje oczy.
– Nie
musisz, wyraziłeś się jasno, obydwoje wiemy, że to był błąd, i ja to rozumiem.
Kłamstwa szły mi coraz lepiej!
– Ja po
prostu...chciałem ci powiedzieć, że Cię kocham!
- Kochasz mnie? Przecież jestem gorsza,
słaba, nie możesz mnie kochać.
Kochał mnie…stałam jak
zamurowana myśląc o tym co powiedział, po chwili już był przy mnie stał obok,
całował. Jego usta były równocześnie zimne, twarde jak i delikatne, słodkie.
Robiło mi się coraz goręcej nie mogłam oddychać. Wplątał palce w moje włosy,
oparł mnie o maskę samochodu, przejechał wargami po szyi, dochodząc aż do
ramienia. Mój oddech się ustabilizował, stałam naprzeciw jego, wpatrzona w
blask jego oczu, trzymaliśmy się za ręce. Dziś odpuściłam sobie szkołę.
– Pojedzmy gdzieś...Zaproponowałam.
Jedynym miejscem dla nas było studio. Całą drogę przejechaliśmy w słodkim
milczeniu. Nadal nie mogłam się pozbierać po tym co mi powiedział. Mała sala taneczna była
pusta, usiedliśmy na kanapie, oparłam się o niego. Żyłam chwilą, tylko
szczęście jakie teraz czułam się liczyło. Z auta wzięłam ze sobą, torebkę którą
zostawiłam ostatnio śpiesząc się do domu.
– O jaką
dziewczynę ci chodziło?
- Dziś
w nocy do szpitala trafiła dziewczyna ze śladami ugryzień- zawahałam się przed
skończeniem zdania.- Twierdziła, że została pogryziona przez przystojnego
chłopaka, z kłami i pięknymi oczami.
– Myślisz, że ja to
zrobiłem? Smutna nuta dominowała w jego głosie, i mieszała się z
niedowierzaniem.
– Nie wiem co myśleć. Czuję kiedy jesteś przy mnie, że to nie mogłeś być
ty, ten opis, kto inny mógł to być?
- Myślę, że wiem. Alex i ja
się pokłóciliśmy, ona chciała byśmy odeszli stąd, żebym cię zostawił.
– Przecież nie
jej opis podała dziewczyna.
– Mogła jej tylko poprzewracać w głowie,
jeżeli ona była w szoku, równie dobrze mogła przyswoić sobie wersję którą
zwyczajnie usłyszała od prawdziwego sprawcy. Alex ją zmanipulowała.
– Może masz rację. Dlaczego to wszystko jest
takie trudne?
-
Ktoś chciał by tak było. Może, kiedyś coś się zmieni, my się zmienimy.
– Nawet
gdyby, to nadal będziemy razem?
- Przysięgam, gdzie nie
odejdziesz, jak się nie zmienisz, zawsze będziesz dla mnie tylko ty.
– Nie ma możliwość byś stał się znów człowiekiem prawda?-Nie
odpowiedział, znałam odpowiedz, tylko ja mogłam się zmienić, on nie.- Nie chce
być wampirem. Chce być z tobą, ale nie chce być częścią tego świata, nie dam
rady.
– Nie będziesz musiała znajdziemy rozwiązanie. Przytulił mnie mocniej do
siebie.
– To tak jakby
lód zakochał się w ogniu, oni mogą być razem tylko przez krótką chwilę, zanim
lód zniknie, rozpuści się, i przegra.
– Nawet jeśli
będą ze sobą tylko przez chwilę, ta chwila może być tego warta.
– Nasza
chwila będzie warta każdej ceny prawda?
- Na pewno,
skarbie. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, rozmazując tusz.
Delikatnie
starł, je, i pocałował, każdy mokry ślad na moich policzkach. Sięgnęłam po
torebkę, powinnam mieć w niej jeszcze kilka chusteczek. Kiedy ją otworzyłam,
Nick bardzo mocno wciągnął powietrze,
jakby wyczuł jakiś dziwny zapach.
–
Mogę?
Sięgnął po moją torebkę, i wyjął z niej
błękitno-szarą apaszkę którą znalazłam w kuchni. Prawie o niej
zapomniałam.
– Skąd ja masz?
Wyglądał na
bardzo zdenerwowanego.
–
Znalazłam na podłodze w kuchni, myślałam, że jest mamy.
– Czy
zanim ja znalazłaś zdarzyło się coś dziwnego?
- Myślałam, że ktoś się
włamał, kiedy weszłam do kuchni okno było otwarte, to leżało na ziemi, żadnych
uszkodzeń, nic nie zniknęło. Wiesz czyja jest?
- Chyba wiem. Jest
przesiąknięta zapachem wampira, do którego zapewne należała.
– Jakiś obcy wampir
był w moim domu?!
-
Alex, to ona u ciebie była.
– Po co? Nawet
jej nie znam.
– Uważa Cię za wroga, i
konkurentkę.
–
Konkurentkę do czego? Zaczynała mnie przerażać.
– Do mnie.- uśmiechnął się
słodko.- Ona zawsze była bardzo zaborcza oraz zazdrosna, każda dziewczyna w
moim towarzystwie jest dla niej konkurencją a ty już szczególnie.
Przytuliłam
się do niego, i myślałam tylko o tym jak blisko mnie jest. Czas leciał, a ja
nadal byłam blisko niego, rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, nic dla nas nie
istniało.
– Zaraz zaczną się zajęcia, wiec chyba musimy iść.
– Ja zostaję. Miałam już bardzo długą przerwę.
– Mogę zawsze
przenieść cię, do mojej prywatnej grupy. Mielibyśmy zajęcia tylko we dwoje. Szepnął mi do ucha uwodzicielskim
tonem.
– Nie,
muszę być trochę z innymi, dziś i tak straciłam szkołę a to naprawdę dużo.
–
Idę się przebrać, do zobaczenia jutro?
-
Może nawet wcześniej! Pocałował mnie lekko. W szatni zaczęły się jak zawsze,
plotki.
– Widziałam, dziś Nicka.
– Och, Sophie czy ty naprawdę myślisz, że
zostaniesz jego żoną? Słuchając tej rozmowy, bardzo chciało mi się śmiać.
– Susanne, widziałaś jak na mnie patrzył.
– On podobno
ma dziewczynę, Annie jak myślisz?
- Bardzo możliwe, a teraz
chodźmy już.
Zajęcia miały szybko, starałam się jak najbardziej skupić na
tańcu. Półtorej godziny, zleciało bardzo szybko, a kiedy wyszłam z sali Nick siedział
i na mnie czekał.
– Co
powiesz na ogłoszenie naszego związku, wśród twoich koleżanek.
– Sama nie
wiem.- Dziewczyny zaczęły wychodzić z sali.- Mam krzyknąć, hej dziewczyny stoję
tu z moim przystojnym chłopakiem?
- Nie,
wystarczy nam to. Pocałował mnie, a wszyscy którzy nas zobaczyli oniemieli z
wrażenia.
– Myślę, że
wszyscy już o nas wiedzą. A jeśli nie zauważyli, to na pewno usłyszą.
– To dobrze.- musiałam
się go zapytać o jedną bardzo męczącą mnie rzecz.- Naprawdę uważasz, że to był
błąd?
- Nie, nie uważam tego za
błąd wręcz przeciwnie. Od wielu lat nie byłem tak szczęśliwy.
– Wierzę Ci,
ale powiedziałeś to tak prawdziwie, nie brzmiało to jak kłamstwo.
– Miałem
dużo czasu by nauczyć się dobrze kłamać. Idź się przebierz, poczekam na ciebie
przy aucie.
–
Dobrze. W szatni atmosfera była trochę napięta. Wszystkie dziewczyny patrzyły
na mnie jakby były jednocześnie zazdrosne, wkurzone, oraz trochę zawiedzione.
– Chyba
już wszystko, wiecie? Starałam się grzecznie zacząć.
– Jak mogłaś nam nie powiedzieć! Sophie była najbardziej
zdenerwowana.
– Dopiero
zaczęliśmy się spotykać, a ten pocałunek był w ramach oficjalnego
ogłoszenia.
– I jak całuje? Zaczęłyśmy już robić zakłady a ty pomożesz nam je
rozstrzygnąć.
– Więc,
ciężko to nawet opisać.- wiedziałam, że on może to słyszeć.- Jest po prostu
niesamowity!
– Zazdroszczę!
- Wszystkie
zazdrościmy. W pomieszczeniu, rozbrzmiał się chórek, damskich oczarowanych
głosów.
–
Chciała bym powiedzieć, że nie ma czego, ale nie chcę skłamać. Muszę lecieć,
pa.
Po wyjściu z szatni dziewczyny na pewno jeszcze trochę o mnie plotkowały. W
aucie, za kierownicą siedział Nick.
– Chcesz
prowadzić?
- Tak. Zaczęłam mu się uważnie przyglądać. Wyglądał jak ktoś kto nigdy w
życiu nie siedział za kółkiem.
– Czy ty w ogóle
umiesz prowadzić?
- W zasadzie to nie, ale to chyba nie jest aż tak trudne.Najważniejsze, że wiem gdzie co jest. Zapalił
silnik, i odjechał z piskiem opon z parkingu. Jechaliśmy strasznie szybko,
łamiąc po drodze więcej przepisów, niż ja złamałam odkąd dostałam prawo jazdy.
Wcześniej, zanim je miałam bywało, że prowadziłam auto, ale zawsze wtedy byłam
strasznie ostrożna, próbując nie rzucać się w oczy. Nick wyglądał na strasznie,
zadowolonego z jazdy, niczym się nie przejmował, żadnymi przepisami, ani
ograniczeniami prędkości. Jeszcze nigdy tak szybko nie dojechałam do domu.
– Już nigdy więcej nie
prowadzisz, ok?
-
Chyba nie poszło mi aż tak źle. Miał niezły ubaw z tego, że prawie umarłam,
naprawdę świetnie.
– Chcesz
wejść?
- Nie mogę, ale odprowadzę Cię do drzwi.
– Dwieście metrów
lepsze niż nic. Odprowadził mnie za rękę, aż pod same drzwi, pocałował słodko i
namiętnie, po czym zniknął z nad ludzką szybkością.
niedziela, 16 lutego 2014
sobota, 1 lutego 2014
Rozdział 12. Cz. 1
Nowy rozdział! Martwię się aktywnością (zmalała i obecnie znajduje się na poziomie piwnicy). Po zakończeniu poprzedniego rozdziału, trzeba było ochłonąć! Ten rozdział będzie podzielony na części, ta jest wyjątkowo krótka, za to tym razem początek drugiej!!! Ale nie będę za dużo pisać, najpierw przeczytajcie ten i poczekajcie do soboty (15.02) na kolejną jego część! Jest możliwość przyśpieszenia, do następnej soboty (08.02) , ale tylko pod warunkiem 10 komentarzy (które będą zawierały opinie, do tego, wszystkich, kilku, albo poprzedniego rozdziału) Miłego czytania, zapewniam, że następna część nie zawiedzie!
Rozdział XII
Miłość lodu, do ognia.
Obudziłam się obolała, rozmazana, w lekko podartej
i brudnej sukience. Wszystko co się zdarzyło była dla mnie jak sen, który
zmienił się w koszmar. Jedynym dowodem na prawdziwość moich wspomnień, były
ślady wewnątrz mnie. Wszędzie gdzie mnie dotknął, pocałował czułam się tak
inaczej gorzej, jakby rana w sercu poszerzyła się jeszcze o te dodatkowe
miejsca. Telefon nareszcie przestał dzwonić, kiedy zasypiałam cały czas w
uszach słyszałam jego dźwięk. Miałam dwadzieścia cztery połączenia nie
odebrane, i kilka wiadomości głosowych. Większość było od Nicka, wiec nie
miałam zamiaru ich odsłuchiwać. Każde wspomnienie jego głosu przypominało mi
tylko jak bardzo źle się czułam kiedy powiedział te trzy niszczące słowa. To
był błąd, rozbrzmiewało to w mojej głowie, jak ulubiona piosenka, dawno
zapomniana która chciała by aby ktoś przypomniał sobie znów jej melodię. Wszystkie
moje smutki postanowiłam odłożyć na bok i zrelaksować się pod prysznicem. Z
ciepłym strumieniem wody, olejkami, łatwiej było mi się rozluźnić. Zjadłam
śniadanie, opowiedziałam mamie zmyśloną historyjkę o udanej imprezie, o dobrej
zabawie, oraz przemiłym towarzystwie. Zaszyłam się na resztę dnia w pokoju.
Przygotowałam się do szkoły, choć nie byłam w stanie uczyć się, samo
przygotowanie książek, czy zeszytów, było wielkim krokiem naprzód. Siedziałam
na łóżku była dopiero piętnasta, a ja już miałam ochotę położyć się spać.
Leżałam, i myślałam o każdym innym temacie, który nie dotyczył tych wszystkich
pieprzonych tajemnic. Z wszystkich głupich myśli wyrwała mnie dzwoniąca do mnie
Sarah. Jej także opowiedziałam historię o wspaniałej imprezie. Tego co
dokładnie mówiłam nie byłam w stanie nawet zapamiętać, nie obchodziło mnie tak
naprawdę co jej powiem. I tak musiałabym kłamać. Równie dobrze mogłam jej
powiedzieć kiedy pytała o szczegóły, że byłam bardzo pijana i ich nie pamiętam,
wszystko byle nie prawdę. Nie znosiłam tego znałam go parę miesięcy, a odkąd
poznałam te wszystkie tajemnice, musiałam kłamać, wymyślać, unikać niektórych
tematów. W normalnej sytuacji, opowiedziała bym przyjaciółce o pierwszym
pocałunku, z tym jednym konkretnym chłopakiem, nawet jeśli skończył by się jak ten
wczorajszy, ale nie, nie mogłam powiedzieć czemu mnie nie chce, co nas różni,
kim byli goście imprezy. Zaczynało mnie to przytłaczać. Wszyscy mieli rację
byłam zbyt słaba, śmiertelna i ludzka. Włączyłam sobie moje ulubione piosenki i
aż do następnego ranka, cały czas słyszałam w głowie tylko ich melodię, lub
powtarzające się słowa. Dochodziła szósta. Musiałam iść dziś do
szkoły. Z trudem wywlekłam się z łóżka, poszłam do łazienki odświeżyłam się,
ubrałam, po czym zeszłam na dół. Mama właśnie wracała z nocnego dyżuru. Była
bardzo zmęczona. Przyniosłam jej do sypialni śniadanie.
–
Dziękuje, skarbie. Miałam dziś naprawdę ciężką noc.
– Jakieś ciekawe przypadki?
- Dziewczyna,
wykrwawiająca się na ulicy.
– Co jej się
stało?
- Była cała w dziwnych pogryzieniach, zapewne to atak jakiegoś
zwierzęcia.
– Zapewne?- za bardzo
pasowało to do wampirów, choć z jednej strony który wampir zostawił by ją, z
choćby resztką krwi w sobie.- Jest jakaś inna możliwość?
- Ona twierdzi, że została
zaatakowana przez przystojnego chłopaka, z błyszczącymi oczami i kłami.
– Wow, musiała doznać
niezłego szoku.- Jedynym wampirem był w tym mieście Nicolas, ale przecież to
nie możliwe od samego początku mówił o swojej odmiennej diecie w której skład
nie wchodzili ludzie atakowani, bez ich zgody.- Muszę już iść, nie chcę się
spóźnić.
Wyszłam z pokoju, ubrałam kurtkę, i po chwili byłam już w drodze do
szkoły. O tej porze nie było już na parkingu, wiele wolnych miejsc. Właściwie
zaparkowałam już nawet poza jego granicami, obok mnie znajdowało się kilka miejsc
wolnych. Ledwo wysiadłam z auta, a poczułam na
swojej talii zimne, żelazne dłonie. Wiedziałam kto stoi za mną. Chciałam się
wyrwać, niestety nie byłam wystarczająco silna. Obrócił mnie, zamknęłam oczy
nie chciałam patrzeć na niego, nie chciałam go słuchać. Mogłam zacząć krzyczeć,
ale na takim pustkowi nic by mi to nie dało.
– Proszę uspokój się, chcę tylko porozmawiać. Usiłował uspokoić mnie
swoim spokojnym, głosem.
– Chcesz porozmawiać, tak
samo jak z tą dziewczyną wczoraj?! Trzeba ją było chociaż dobić! Uwolniłam się, i odeszłam jak najdalej od
niego. Złapał mnie, i przyciągnął bliżej siebie. .........
Subskrybuj:
Posty (Atom)