I.
Pożegnania.
-Ir ja
naprawdę nie chce wyjeżdżać ale klamka zapadła wiesz jaka jest mama odezwij się
proszę. Powiedziałam ,po czym się rozłączyłam. Nienawidzę
nagrywać się na skrzynkę burknęłam pod nosem, zdenerwowana rakiem odzewu ze
strony Ir. Iris naprawdę źle znosi mój wyjazd chociaż ja nie jestem wcale
lepsza. To już jutro, jutro mój dom przestanie
nim być pomyślałam wchodząc do holu pełnego kartonów paczek i toreb
zapełnionych rzeczami moimi, oraz mamy. Ostatnio było ich tyle kiedy tata
odchodził. Zostawił nas kiedy
miałam 7 lat wtedy myślałam że to moja wina, lub mamy, ale teraz rozumiem, że
po prostu chciał szczęścia którego choć nie wiem jak byśmy się starały nigdy mu
nie damy. Ostatnio widziałam go na moich dziewiątych
urodzinach ,wiedziałam że chce się ze mną widywać ale za każdym razem kiedy patrzyłam na smutne oczy mamy kiedy po mnie
przychodził było mi zbyt smutno więc wolałam żeby nie cierpiała i w dniu dziewiątych
urodzin powiedziałam że nie chce go widzieć. Oczywiście
wszyscy mówili, że jestem za młoda na taką decyzję, ale raz w życiu posłuchali
tego co ja mam do powiedzenia. Wolała
bym cofnąć czas i wykorzystać to, że raz mogłam sama zadecydować co dla mnie
lepsze i zostać .Tak to było to czego chciałam zostanie w moim mieście.
Westchnęłam i weszłam do swojego prawie pustego pokoju i zaczęłam ściągać
plakaty aby zabrać ze sobą chociaż trochę swojego życia. Kiedy spojrzałam na ścianę która była taka
pusta smutna bez wszystkich twarzy
kolorów, zdjęć przystojnych aktorów, ślicznych modelek i piosenkarek które wisiały tam od zawsze. Zachciało mi się
płakać czułam jakby z każdą sekundą wielki sztylet wbijał mi się w serce i
przeszywał je na wylot. Z cieknącymi po policzkach łzami usiadłam na łóżku
rozmyślając o mojej przyszłości o tym co mnie czeka o tym jak sobie poradzę
sama w nowym mieście bez Ir, ale nie mogłam być samolubna wiedziałam, że i ona
zadaję sobie to samo pytanie. Jakby nie patrzeć to on była w gorszej sytuacji
ja byłam uważana za zwykła dziewczynę nikt właściwie nie wiedziała kim jestem a
z Iris było zupełnie inaczej była uważana za dziwaczkę i wariatkę choć była to
nieprawda. Wszyscy w to wierzyli tylko dla tego że zamiast ją poznać woleli
oceniać po wyglądzie ,a to musiałam akurat przyznać ze ona nigdy nie
wyglądała zwyczajnie zawsze miała mocny
ciemny makijaż czarne buty na wysokich platformach, ubrana była praktycznie
zawsze na czarno, szaro lub brązowo jej stroje
były bardzo obcisłe podkreślające
jej idealne kształtu, fryzura także pozostawiała wiele do życzenia. Najczęściej
była to kitka lub warkocz zapleciony z długich, grubych czarnych włosów
przeplatających się z
niebiesko-zielonymi pasemkami. Tak, to był fakt który musiałam przyznać,
Ir zwyczajnie zwracała na siebie uwagę
chociaż nie zawsze tego chciała ale ja nigdy się tym nie przejmowałam
wiedziałam jaka jest naprawdę, poznałam ją i byłam dumna widząc jak wspaniale
sobie radzi ze złymi komentarzami i innymi złośliwymi słowami które na codziennie
musiała wysłuchiwać. Rozmyślałam tak sobie dłuższy czas aż odpłynęłam w głęboki
sen.
Obudziło
mnie przenikające przez rolety słońce, które przygrzewało moje policzki na
których zastygły wczorajsze łzy, przez chwile myślałam że mój wyjazd to zły sen
że wszystko przeminie ze będzie dobrze, ale wiedziałam ze to nie prawda
wiedziałam że kiedy się obudzę następnego dnia nie będę już w swoim łóżko w swoim domu będę gdzie indziej i jeszcze będę musiała to
miejsce nazywać domem. Miałam
wielką ochotę wybiec z domu biec przed siebie przytulić się do Iris. Właśnie
Ir! Wykrzyczałam w myślach i pobiegłam po telefon na biurku zerknęłam na
wyświetlacz 1 nie odebrana wiadomość od niej :
Przepraszam
musiałam wszystko przemyśleć, spotkajmy się w naszym miejscu o 10.30.
Była to
najlepsza chwila od czasu informacji o wyjeździe niestety moją radość przerwał
zegarek na biurku który wskazywał godzinę 10.15.W biegu wzięłam szybki prysznic
przebrałam się w czyste ciuchy które mama przygotowała mi wcześniej wiedząc ze
i tak o tym nie pomyśle przed spakowaniem. Przy wyjściu
zajrzałam jeszcze do lodówki nigdy nie wydawała się tak pusta jak teraz chwyciłam pierwsza rzecz na półce i wybiegłam z domu.
Nasze
miejsce było dla nas czymś niesamowitym wiązało się z nim wiele wspomnień
dobrych a nawet tych które często wystawiały naszą przyjaźni na dużą próbę.
Miejscem tym był mały plac zabaw położony przy szkole do której dawniej
chodziłyśmy w której się poznałyśmy i zrozumiałyśmy jakie jesteśmy dla siebie
ważne . Można powiedzieć,
że plac zabaw jest dla dzieci kiedy byłyśmy same tylko we dwie
na naszym placu właśnie tak się czułyśmy jak zagubione dzieci której mają tylko
siebie. Kiedy byłam już przy placu zatrzymałam się ukradkiem widziałam już Ir
która przykrywała, smutek jednym z piękniejszych uśmiechów. Tak strasznie
chciałam ostatni raz zamknąć oczy w miejscu w którym się wszystko zaczęło.
Wzięłam głęboki oddech i pewnym krokiem
szłam w kierunku Iris. Kiedy mnie zobaczyła natychmiast zeskoczyła z huśtawki i
rzuciła się w moim kierunku z najmocniejszym uściskiem na jaki tylko miała
siłę, odpowiedziałam jej tym samym. Kiedy jej uścisk odrobinę się rozluźnił
spostrzegłam ze jej idealny ciemny makijaż zaczął spływać po jej ślicznych
porcelanowych policzkach.
-Nie płacz Iris zawsze będziemy się przyjaźnić wspomnień nie stracimy prawda? Zapytałam w odpowiedzi pokiwała głową i powiedziała.
-Wiem ,że będziemy ale jak poznasz kogoś nowego stracę Cię ty będziesz miała nowych przyjaciół a ja zostanę sama!
-Ir jak możesz wiesz że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza i nie będziesz sama tak często będę dzwonić ze nawet nie zauważysz mojej nie obecności, obiecuje Tak strasznie próbowałam się nie rozkleić ,nie płakać, ale jej płacz nie pomagał.Rzadko kiedy płakała zazwyczaj była twarda a nawet wtedy kiedy tylko grała twardą wychodziło jej to świetnie. To jej trzeba było przyznać aktorką była świetną zresztą nie tylko w tym była świetna jedynym jej słabym punktem była nauka tak to było coś co szło jej najgorzej nawet gorzej ode mnie ,ale nie miałam zamiaru teraz o tym myśleć w tej chwili najważniejsze było tylko to aby spędzić z nią jak najwięcej czasu. Bardzo długo siedziałyśmy na huśtawkach, śmiałyśmy się, wspominałyśmy niestety istniała jedna jedyna rzecz która mogła na to wszystko zepsuć .Czas. Który biegł nie ubłaganie szybko miałam ochotę rzucić moim zegarkiem tak aby jego odłamki zatrzymały czas wszędzie tylko by pobyć z nią trochę dłużej. Ale niestety życie to nie film podniosłam się leniwie z huśtawki złapałam Iris za rękę i tak szłyśmy przed siebie aż do domu. Mojego jedynego domu. Dopiero przed schodami puściłam rękę Ir, spojrzałam na dom był taki jak zwykle mały kremowy budynek kamienne schody przed drzwiami leżała wycieraczka z napisem; Witaj w domu. Tak, tak właśnie czułam się w tym miejscu jak w domu. Poprosiłam Ir aby poczekała i zaczęłam pomagać mamie pakować ostatnie kartony do auta. Nasze auto na szczęście miało duży bagażnik inaczej nie widziałam możliwość zapakowania tylu bagaży poza dużym przydatnym bagażnikiem nie lubiłam naszego auta było to zwyczajne trochę podstarzałe auto ponownie pokryte czerwoną farbą zdartą nieco przy zderzaku, po ostatniej stłuczce mamy z naszą starszą niedowidzącą sąsiadka pani Gray. Nigdy za nią nie przepadałam ,ale i tak chciałam teraz myśleć o niej tylko dobrze, w ogóle chciałam myśleć tylko o dobrych rzeczach w głowie mieć teraz tylko dobre wspomnienia. Pożegnałam się więc z Iris która nie udolnie chciał ukryć łzy przytuliłam ja ostatni raz i obiecałam ze zadzwonię do niej jak dojadę. Wsiadłam do samochodu ściemniało się już chciałam ukryć mój smutek przed mamą ale wiedziałam że patrząc na ożywające właśnie opuszczane prze mnie miasto zrozumie jak mi ciężko .Kiedy odjeżdżałam z Beverli Hill s czułam się jakbym traciła pół życia, połowę siebie, połowę tego co najbardziej kochałam.
-Nie płacz Iris zawsze będziemy się przyjaźnić wspomnień nie stracimy prawda? Zapytałam w odpowiedzi pokiwała głową i powiedziała.
-Wiem ,że będziemy ale jak poznasz kogoś nowego stracę Cię ty będziesz miała nowych przyjaciół a ja zostanę sama!
-Ir jak możesz wiesz że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza i nie będziesz sama tak często będę dzwonić ze nawet nie zauważysz mojej nie obecności, obiecuje Tak strasznie próbowałam się nie rozkleić ,nie płakać, ale jej płacz nie pomagał.Rzadko kiedy płakała zazwyczaj była twarda a nawet wtedy kiedy tylko grała twardą wychodziło jej to świetnie. To jej trzeba było przyznać aktorką była świetną zresztą nie tylko w tym była świetna jedynym jej słabym punktem była nauka tak to było coś co szło jej najgorzej nawet gorzej ode mnie ,ale nie miałam zamiaru teraz o tym myśleć w tej chwili najważniejsze było tylko to aby spędzić z nią jak najwięcej czasu. Bardzo długo siedziałyśmy na huśtawkach, śmiałyśmy się, wspominałyśmy niestety istniała jedna jedyna rzecz która mogła na to wszystko zepsuć .Czas. Który biegł nie ubłaganie szybko miałam ochotę rzucić moim zegarkiem tak aby jego odłamki zatrzymały czas wszędzie tylko by pobyć z nią trochę dłużej. Ale niestety życie to nie film podniosłam się leniwie z huśtawki złapałam Iris za rękę i tak szłyśmy przed siebie aż do domu. Mojego jedynego domu. Dopiero przed schodami puściłam rękę Ir, spojrzałam na dom był taki jak zwykle mały kremowy budynek kamienne schody przed drzwiami leżała wycieraczka z napisem; Witaj w domu. Tak, tak właśnie czułam się w tym miejscu jak w domu. Poprosiłam Ir aby poczekała i zaczęłam pomagać mamie pakować ostatnie kartony do auta. Nasze auto na szczęście miało duży bagażnik inaczej nie widziałam możliwość zapakowania tylu bagaży poza dużym przydatnym bagażnikiem nie lubiłam naszego auta było to zwyczajne trochę podstarzałe auto ponownie pokryte czerwoną farbą zdartą nieco przy zderzaku, po ostatniej stłuczce mamy z naszą starszą niedowidzącą sąsiadka pani Gray. Nigdy za nią nie przepadałam ,ale i tak chciałam teraz myśleć o niej tylko dobrze, w ogóle chciałam myśleć tylko o dobrych rzeczach w głowie mieć teraz tylko dobre wspomnienia. Pożegnałam się więc z Iris która nie udolnie chciał ukryć łzy przytuliłam ja ostatni raz i obiecałam ze zadzwonię do niej jak dojadę. Wsiadłam do samochodu ściemniało się już chciałam ukryć mój smutek przed mamą ale wiedziałam że patrząc na ożywające właśnie opuszczane prze mnie miasto zrozumie jak mi ciężko .Kiedy odjeżdżałam z Beverli Hill s czułam się jakbym traciła pół życia, połowę siebie, połowę tego co najbardziej kochałam.
Nie jest źle.
OdpowiedzUsuńJest nawet ok ;).
Masz problem trochę z przecinkami i... co to za okropnie długie spacje w niektórych miejscach...?
Nie napiszę dłużo, bo padnięta dzisiaj jestem, jeszcze po weselu, na którym ostatnio byłam.
Ze spacjami mam straszny problem, kiedy piszę albo edytuję tekst wszystko jest idealnie, dopiero po dodaniu pojawia się ten problem, niestety nie mam pojęcia jak temu zaradzić...Dziękuje, za komentarz będę bardziej starać się nad interpunkcją!
Usuń