sobota, 26 października 2013

Pożegnania 1

I.
Pożegnania.
-Ir ja naprawdę nie chce wyjeżdżać ale klamka zapadła wiesz jaka jest mama odezwij się proszę. Powiedziałam ,po czym się rozłączyłam.                                                                                                   Nienawidzę nagrywać się na skrzynkę burknęłam pod nosem, zdenerwowana rakiem odzewu ze strony Ir. Iris naprawdę źle znosi mój wyjazd chociaż ja nie jestem wcale lepsza. To już jutro, jutro mój dom przestanie nim być pomyślałam wchodząc do holu pełnego kartonów paczek i toreb zapełnionych rzeczami moimi, oraz mamy. Ostatnio było ich tyle kiedy tata odchodził. Zostawił nas kiedy miałam 7 lat wtedy myślałam że to moja wina, lub mamy, ale teraz rozumiem, że po prostu chciał szczęścia którego choć nie wiem jak byśmy się starały nigdy mu nie damy. Ostatnio widziałam go na moich dziewiątych urodzinach ,wiedziałam że chce się ze mną widywać ale za każdym razem kiedy patrzyłam na smutne oczy mamy kiedy po mnie przychodził było mi zbyt smutno więc wolałam żeby nie cierpiała i w dniu dziewiątych urodzin powiedziałam że nie chce go widzieć. Oczywiście wszyscy mówili, że jestem za młoda na taką decyzję, ale raz w życiu posłuchali tego co ja mam do powiedzenia. Wolała bym cofnąć czas i wykorzystać to, że raz mogłam sama zadecydować co dla mnie lepsze i zostać .Tak to było to czego chciałam zostanie w moim mieście. Westchnęłam i weszłam do swojego prawie pustego pokoju i zaczęłam ściągać plakaty aby zabrać ze sobą chociaż trochę swojego życia. Kiedy spojrzałam na ścianę która była taka pusta  smutna bez wszystkich twarzy kolorów, zdjęć przystojnych aktorów, ślicznych modelek i piosenkarek  które wisiały tam od zawsze. Zachciało mi się płakać czułam jakby z każdą sekundą wielki sztylet wbijał mi się w serce i przeszywał je na wylot. Z cieknącymi po policzkach łzami usiadłam na łóżku rozmyślając o mojej przyszłości o tym co mnie czeka o tym jak sobie poradzę sama w nowym mieście bez Ir, ale nie mogłam być samolubna wiedziałam, że i ona zadaję sobie to samo pytanie. Jakby nie patrzeć to on była w gorszej sytuacji ja byłam uważana za zwykła dziewczynę nikt właściwie nie wiedziała kim jestem a z Iris było zupełnie inaczej była uważana za dziwaczkę i wariatkę choć była to nieprawda. Wszyscy w to wierzyli tylko dla tego że zamiast ją poznać woleli oceniać po wyglądzie ,a to musiałam akurat przyznać ze ona nigdy nie wyglądała   zwyczajnie zawsze miała mocny ciemny makijaż czarne buty na wysokich platformach, ubrana była praktycznie zawsze na czarno, szaro lub brązowo jej stroje  były  bardzo obcisłe podkreślające jej idealne kształtu, fryzura także pozostawiała wiele do życzenia. Najczęściej była to kitka lub warkocz zapleciony z długich, grubych czarnych włosów przeplatających się z  niebiesko-zielonymi pasemkami. Tak, to był fakt który musiałam przyznać, Ir  zwyczajnie zwracała na siebie uwagę chociaż nie zawsze tego chciała ale ja nigdy się tym nie przejmowałam wiedziałam jaka jest naprawdę, poznałam ją i byłam dumna widząc jak wspaniale sobie radzi ze złymi komentarzami i innymi złośliwymi słowami które na codziennie musiała wysłuchiwać. Rozmyślałam tak sobie dłuższy czas aż odpłynęłam w głęboki sen.
Obudziło mnie przenikające przez rolety słońce, które przygrzewało moje policzki na których zastygły wczorajsze łzy, przez chwile myślałam że mój wyjazd to zły sen że wszystko przeminie ze będzie dobrze, ale wiedziałam ze to nie prawda wiedziałam że kiedy się obudzę następnego dnia nie będę już w swoim łóżko  w swoim domu będę  gdzie indziej i jeszcze będę musiała to miejsce nazywać domem.                                     Miałam wielką ochotę wybiec z domu biec przed siebie przytulić się do Iris. Właśnie Ir! Wykrzyczałam w myślach i pobiegłam po telefon na biurku zerknęłam na wyświetlacz 1 nie odebrana wiadomość od niej :
Przepraszam musiałam wszystko przemyśleć, spotkajmy się w naszym miejscu o 10.30.
Była to najlepsza chwila od czasu informacji o wyjeździe niestety moją radość przerwał zegarek na biurku który wskazywał godzinę 10.15.W biegu wzięłam szybki prysznic przebrałam się w czyste ciuchy które mama przygotowała mi wcześniej wiedząc ze i tak o tym nie pomyśle przed spakowaniem.                            Przy wyjściu zajrzałam jeszcze do lodówki nigdy nie wydawała się tak pusta jak teraz  chwyciłam pierwsza rzecz na półce  i wybiegłam z domu.

Nasze miejsce było dla nas czymś niesamowitym wiązało się z nim wiele wspomnień dobrych a nawet tych które często wystawiały naszą przyjaźni na dużą próbę. Miejscem tym był mały plac zabaw położony przy szkole do której dawniej chodziłyśmy w której się poznałyśmy i zrozumiałyśmy jakie jesteśmy dla siebie ważne .                                                                                                                                                       Można powiedzieć, że plac zabaw  jest  dla dzieci kiedy byłyśmy same tylko we dwie na naszym placu właśnie tak się czułyśmy jak zagubione dzieci której mają tylko siebie. Kiedy byłam już przy placu zatrzymałam się ukradkiem widziałam już Ir która przykrywała, smutek jednym z piękniejszych uśmiechów. Tak strasznie chciałam ostatni raz zamknąć oczy w miejscu w którym się wszystko zaczęło. Wzięłam głęboki oddech  i pewnym krokiem szłam w kierunku Iris. Kiedy mnie zobaczyła natychmiast zeskoczyła z huśtawki i rzuciła się w moim kierunku z najmocniejszym uściskiem na jaki tylko miała siłę, odpowiedziałam jej tym samym. Kiedy jej uścisk odrobinę się rozluźnił spostrzegłam ze jej idealny ciemny makijaż zaczął spływać po jej ślicznych porcelanowych policzkach.                                                             

 -Nie płacz Iris zawsze będziemy się przyjaźnić wspomnień nie stracimy prawda? Zapytałam w odpowiedzi pokiwała głową i powiedziała.                                                                                                                      

-Wiem ,że będziemy ale jak poznasz kogoś nowego stracę Cię ty będziesz miała nowych przyjaciół a ja zostanę sama!                                                                                                                                             

-Ir jak możesz wiesz że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza i nie będziesz sama tak często będę dzwonić ze nawet nie zauważysz mojej nie obecności, obiecuje Tak strasznie próbowałam się nie rozkleić ,nie płakać, ale jej płacz nie pomagał.Rzadko kiedy płakała zazwyczaj była twarda a nawet wtedy kiedy tylko grała twardą wychodziło jej to świetnie. To jej trzeba było przyznać aktorką była świetną zresztą nie tylko w tym była świetna jedynym jej słabym punktem była nauka tak to było coś co szło jej najgorzej nawet gorzej ode mnie ,ale nie miałam zamiaru teraz o tym myśleć w tej chwili  najważniejsze było tylko to aby spędzić z nią jak najwięcej czasu. Bardzo długo siedziałyśmy na huśtawkach, śmiałyśmy się, wspominałyśmy niestety istniała jedna jedyna rzecz która mogła na to wszystko zepsuć .Czas. Który biegł nie ubłaganie szybko miałam ochotę rzucić moim zegarkiem tak aby jego odłamki zatrzymały czas wszędzie tylko by pobyć z nią trochę dłużej. Ale niestety życie to nie film podniosłam się leniwie z huśtawki złapałam Iris za rękę i tak szłyśmy przed siebie aż do domu. Mojego jedynego domu. Dopiero przed schodami puściłam rękę Ir, spojrzałam na dom był taki jak zwykle mały kremowy budynek kamienne schody przed drzwiami leżała wycieraczka z napisem; Witaj w domu. Tak, tak właśnie czułam się w tym miejscu jak w domu. Poprosiłam Ir aby poczekała  i zaczęłam pomagać mamie pakować ostatnie kartony do auta. Nasze auto na szczęście miało duży bagażnik inaczej nie widziałam możliwość zapakowania tylu bagaży poza dużym przydatnym bagażnikiem nie lubiłam naszego auta było to zwyczajne trochę podstarzałe  auto  ponownie pokryte czerwoną farbą zdartą nieco przy zderzaku, po ostatniej stłuczce mamy z naszą starszą niedowidzącą sąsiadka pani Gray. Nigdy za nią nie przepadałam ,ale i tak chciałam teraz myśleć o niej tylko dobrze, w ogóle chciałam myśleć tylko o dobrych rzeczach w głowie mieć teraz tylko dobre wspomnienia. Pożegnałam się więc z Iris która nie udolnie chciał  ukryć łzy przytuliłam ja ostatni raz i obiecałam ze zadzwonię do niej jak dojadę. Wsiadłam do samochodu  ściemniało się już chciałam ukryć mój smutek przed mamą ale wiedziałam że patrząc na ożywające właśnie opuszczane prze mnie miasto zrozumie jak mi ciężko .Kiedy odjeżdżałam z Beverli Hill s  czułam się jakbym traciła pół życia, połowę siebie, połowę tego co najbardziej kochałam.

2 komentarze:

  1. Nie jest źle.
    Jest nawet ok ;).
    Masz problem trochę z przecinkami i... co to za okropnie długie spacje w niektórych miejscach...?
    Nie napiszę dłużo, bo padnięta dzisiaj jestem, jeszcze po weselu, na którym ostatnio byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze spacjami mam straszny problem, kiedy piszę albo edytuję tekst wszystko jest idealnie, dopiero po dodaniu pojawia się ten problem, niestety nie mam pojęcia jak temu zaradzić...Dziękuje, za komentarz będę bardziej starać się nad interpunkcją!

      Usuń