niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 13 cz 2

2 cz rodziału 13  Mam nadzieję, że aktywność się poprawi, bo poprzednia część to masakra...Następny w rozdział niedziela (30.03). 




Słońce, świeciło mi idealnie w oczy, tak mocno, że nie mogłam dojrzeć nawet godziny na zegarku. To był właśnie minus spania naprzeciw wschodniego okna. Zawsze rano nawet z zaciągniętymi roletami, nie mogłam uporać się ze słońcem. Nareszcie udało mi się dojrzeć godzinę. O kurczę już dziesiąta! Miałam tylko trzy godziny. Poleciałam do łazienki, najszybciej jak mogłam z moja zbolałą kostką. Stanęłam, przed szafą, nie wiedząc co na dziś ubrać. Może ubiorę jeansy i obcisły top? Nie, dziś musiało to być coś szczególnego. Czarna krótka sukienka na ramiączkach, z ciemnymi różowymi kwiatami i czarne baleriny, niestety moja kostka nie pozwoliła mi na nic wyższego. Włosy zostawiłam rozpuszczone przejechałam je tylko kilka razy szczotką. Podkreśliłam oczy ciemną kreską, oraz usta błyszczykiem. Było trochę po dwunastej. Zeszłam na dół. Mama przygotowała wszystko idealnie, sama wyglądała ślicznie. A zapachy z kuchni, rozchodziły się po całym domu.Byłam naprawdę podekscytowana. Mama bardzo się starała, choć nie wyglądała na zadowoloną.                                                                                                                                                 
 – Zaraz przyjedzie, muszę z nim chwile pogadać. Przed domem.                                                                   
– Nie myliłam się, czekałam na niego, nie całe dwie minuty, a już z wampirzą szybkością stał za mną, i obejmował mnie w talii.                                                                                                                                
 – Pięknie wyglądasz. Szepnął mi do ucha.                                                                                                      
– Dziękuje.                                                                                                                                                  

– Czym się tak martwisz? Jesteś strasznie spięta.                                                                                               
– Mama dziwnie się zachowuje, stara się, wszystko przygotowała, ale nie wygląda na zbyt szczęśliwą.           
– Jesteś jej jedyną córką, może to normalne? Nie mam pojęcia, jak to jest kiedy poznaje się chłopaka swojej córki.                                                                                                                                                
– Może kiedyś będziesz miał szansę. Złapałam go za rękę i wciągnęłam do środka.- Przeżyjemy. Szepnęłam, wiedząc że i tak bardzo dobrze usłyszy.                                                                                                      

– Mamo jesteśmy! Mama wyszła z kuchni. A Nick szarmancko podał jej rękę.                                      

– Nicolas West                                           

 - Monica Wather.- Oficjale początki.- Miło mi Cię poznać!             

- Mi panią również. Usiedliśmy w jadalnio- kuchni. Nick obok mnie, mama naprzeciw nas.                                      

– Pracujesz gdzieś?                                    

- W studiu tanecznym, tam się poznaliśmy. A teraz ten fragment w którym trochę na ściemniamy.            

– O ile lat jesteś starszy?                                                

- Pięć lat.                                   

Chyba dwieście pięć, ale fakt wyglądał na tylko na mniej więcej pięć lat starszego ode mnie. Musiał więc zostać przemieniony gdy nie miał nawet dwudziestu czterech lat. Mama poszła do kuchni.                                    
– Teraz zobaczymy jak będziesz jadł. Uśmiechnęłam się do niego.                                                

– Mówiłem Ci, dla Ciebie wszystko. Pocałował mnie szybko, zanim mama zdążyła wrócić ze swoim popisowym spaghetti. Nick z wielkim trudem, dokończył obiad. Rozmawiał jeszcze trochę z moją mamą. Dochodziła już szesnasta. Mama w dalszym ciągu nie była zbyt zadowolona, ale nie przejmowałam się tym.                                  

– Muszę już iść. Dziękuje pani bardzo. Odprowadziłam go do drzwi.                                         

– Przetrwaliśmy!                                          

- Tak, chociaż nie powiem, żebym czuł się za dobrze. Miałam nadzieję, że go nie otrułam.                          

– Dokąd teraz pójdziesz?                                        

- Chyba do domu. Chcesz iść ze mną?                          

- Hymm no nie wiem. Spojrzał mi w oczy, tak głęboko, że widzi moje najskrytsze myśli. Zdecydowałam się na wycieczkę do niego. Nikogo, poza nami nie było. Siedziałam w salonie, kiedy Nicolas był w kuchni. Chyba wiedziałam czemu tam jest. Nigdy nie myślałam o nim jako o prawdziwym wampirze, pijącym krew. Chociaż on z pewnością ją pił. Ludzka krew dawała mu ochronę przed światłem i dodawała siły, zwierzęca pozwalała przetrwać, bez pragnienia z możliwością życia  wśród ludzi. Właściwie jakoś specjalnie mnie to nie odstraszało, wręcz przeciwnie rozumiałam to. Podeszłam do niego, a on w tym samym momencie odłożył kubek z czerwonym płynem. Wmawiałam sobie, że to tylko malinowy albo wiśniowy sok                                    

 – Nie musisz go odkładać. Nie przeszkadza mi.                  

– Wolę jednak Cię nie straszyć.                                      

– Nie boję się tego. Jak mogłam mu udowodnić, że to w pełni to akceptuję.                                            

– Mogę Ci to udowodnić! Wpadłam na nie do końca genialny pomysł, i zanim się rozmyślę postanowiłam go zrealizować. Wzięłam jego kubek do ręki i zamoczyłam delikatnie wargę w czerwonym soku. Nie smakował najgorzej, właściwie to był bardzo słodki, cierpki, i intensywny. Może nie piłam jej jak on, ale na pewno mogłam to zaliczyć do próbowania.                                             

– Oszalałaś! To ludzka krew.                                          

– Teraz widzisz, że mi to nie przeszkadza, poza tym  oddali ją z własnej woli.                                                 
– Ty naprawdę zwariowałaś!- Złapał mnie za rękę, przyciągając bliżej.- Jest w ogóle coś czego się boisz?                    
- Tak, ale na pewno nie przy tobie. Pocałowałam go, czując jeszcze w ustach słodką krew. Oparł mnie o blat, nawet przez chwilę nie rozłączając naszych warg. Czas się dla nas zatrzymał. Nadal się całując, usiedliśmy na kanapie w salonie.                                              

– Czy picie krwi bezpośrednio od człowieka, go zabiję?                     

- Jeśli potrafi się być opanowanym i nie chce się zrobić tej osobie krzywdy.                                

 – A ty potrafisz?                                                             

- Nie wiem, ale czy to ważne. Kolejny genialny pomysł, na który zapewne się nie zgodzi. Próbować zawsze warto!                                                 

- Chcę…żebyś, napił się ode mnie! Czar prysł. Odsunął się i spojrzał na mnie, jak na prawdziwą wariatkę.                    
– Wow!                                                      

- Wow chcesz, czy wow nie?                                     

- Nie mogę powiedzieć, że nie chce, ale to zbyt niebezpieczne.                                                

– Wszystko jest niebezpieczne! Ufam ci i chcę tego. Zsunęłam, ramiączka sukienki. Trochę się denerwowałam, widząc jego głodne spojrzenie, ale i tak chciałam by połączyło nas coś nowego, czego jeszcze nie próbowaliśmy. Oparłam się o poduszkę. On bardzo szybko znów przysunął się do mnie. Czułam jego zimny oddech. Pocałował mnie, po czym zaczął zjeżdżać niżej, lekko pociągając swoimi ustami za moją dolną wargę. Całował mnie po policzku, aż szyi na zmianę czasem dotykając lekko ust.                                   

– Jesteś pewna?- Szepnął. Nie mogłam wydusić z siebie nawet słowa. Kiwnęłam głową. Przycisnął mnie do siebie, wbijając smukłe palce w mój kręgosłup. Przejechał wilgotnymi wargami po mojej szyi odnajdując żyłę, wyczuwając językiem silny puls. Łaskotanie zmieniło się w lekkie ukłucie, a ono w dwa małe piekące miejsca, coraz bardziej bolące. Mimo wszystko odprężyłam się. Po między mną a Nickiem tworzyła się wież, coraz silniejsza, czułam jego energie, rosnącą siłę. Byłam głęboko w nim, w jego sercu, gdzieś gdzie w inny sposób bym się nie znalazła. Wszystkie uczucia totalnie różniły się  od tych które znałam. Hipnotyczne spojrzenie, magnetyzujący każdy dotyk, nic nie równało się z tym. Byliśmy jednością, moja krew była w nim. Jedna krew, jedna dusza w dwóch ciałach. Wszystko słabło, wyczerpywało, kończyło się, choć ja tak bardzo nie chciałam, żeby to się skończyło. Przycisnęłam go bardziej do siebie. Koniec, przez chwilę żadnych emocji, żadnych uczuć. Pustka. Dopiero kiedy dwie ranki zaczęły dawać o sobie znać, oprzytomniałam. Oswobodziłam się z uścisku Nicka, i oparłam się na kanapie obok niego.      

– Jak się czujesz?                                  

– Niesamowicie!-Szybko się zregenerowałam, byłam silna, energiczna i…szczęśliwa.                        .

- A ty?                                                

- Dobrze.                                             

– Dobrze?! Tylko, zwyczajne dobrze? Czy ty czułeś w ogóle to co ja? Więź, połączenie, to było coś nieprawdopodobnego.                                                 

– Czułem, tylko to było…nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, nie tak silnie! Powinnaś być zmęczona, wyczerpana. To dało ci chyba prawie tyle samo energii co mi?!                                                      

- To chyba, dobrze?                                        

- Tak, dobrze. Przytulił mnie.                                                                                                                          Jego zachowanie było zdecydowanie nienormalne. Coś było nie tak. 

7 komentarzy:

  1. I z tym się zgadzam! Wszystko jest niebezpieczne. Nienormalne zachowanie u chłopaka? Pewnie się zakochał. Poza tym nie lubię jak ktoś dzieli rozdziały na części. To głupie. Wyszło nieźle.
    PS. Jeśli nie interesuje Cię notka, to nie spamuj, ok? Bo przykro się robi, jak się coś takiego widzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!! Picie krwi! Mega pomysł. Nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie udzielalam sie wczesniej ale bardzo podoba mi sie twoj blog i mama nadzieje ze nie zaniedbasz pisania bo masz ogromny talent, a poza tym zakochalam sie w Nicku i nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie udzielalam sie wczesniej ale bardzo podoba mi sie twoj blog i mama nadzieje ze nie zaniedbasz pisania bo masz ogromny talent, a poza tym zakochalam sie w Nicku i nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://mylife-jordanslife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny pomysł z wprowadzeniem już wątku picia krwi- zdecydowanie na plus
    Co do minusów, to nwm czy to tylko ja, ale czasami niezbyt wyraźnie zaznaczasz to co się mówi, myśli czy robi. Chodzi mi o to, że czasami nie dajesz np. myślnika, albo dajesz go w złym miejscu. Trochę przydałoby się korekty, ale ogólnie rozdział jest niezły, szczególnie podobał mi się wątek końcowy. No bo o co chodzi z tym nagłym przypływem energii u Annie ? Widać, że Nicolasa to zaniepokoiło, więc jestem ciekawa o co chodzi ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*
    http://hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń