Rozdział XII
Miłość lodu, do ognia.
Obudziłam się obolała, rozmazana, w lekko podartej
i brudnej sukience. Wszystko co się zdarzyło była dla mnie jak sen, który
zmienił się w koszmar. Jedynym dowodem na prawdziwość moich wspomnień, były
ślady wewnątrz mnie. Wszędzie gdzie mnie dotknął, pocałował czułam się tak
inaczej gorzej, jakby rana w sercu poszerzyła się jeszcze o te dodatkowe
miejsca. Telefon nareszcie przestał dzwonić, kiedy zasypiałam cały czas w
uszach słyszałam jego dźwięk. Miałam dwadzieścia cztery połączenia nie
odebrane, i kilka wiadomości głosowych. Większość było od Nicka, wiec nie
miałam zamiaru ich odsłuchiwać. Każde wspomnienie jego głosu przypominało mi
tylko jak bardzo źle się czułam kiedy powiedział te trzy niszczące słowa. To
był błąd, rozbrzmiewało to w mojej głowie, jak ulubiona piosenka, dawno
zapomniana która chciała by aby ktoś przypomniał sobie znów jej melodię. Wszystkie
moje smutki postanowiłam odłożyć na bok i zrelaksować się pod prysznicem. Z
ciepłym strumieniem wody, olejkami, łatwiej było mi się rozluźnić. Zjadłam
śniadanie, opowiedziałam mamie zmyśloną historyjkę o udanej imprezie, o dobrej
zabawie, oraz przemiłym towarzystwie. Zaszyłam się na resztę dnia w pokoju.
Przygotowałam się do szkoły, choć nie byłam w stanie uczyć się, samo
przygotowanie książek, czy zeszytów, było wielkim krokiem naprzód. Siedziałam
na łóżku była dopiero piętnasta, a ja już miałam ochotę położyć się spać.
Leżałam, i myślałam o każdym innym temacie, który nie dotyczył tych wszystkich
pieprzonych tajemnic. Z wszystkich głupich myśli wyrwała mnie dzwoniąca do mnie
Sarah. Jej także opowiedziałam historię o wspaniałej imprezie. Tego co
dokładnie mówiłam nie byłam w stanie nawet zapamiętać, nie obchodziło mnie tak
naprawdę co jej powiem. I tak musiałabym kłamać. Równie dobrze mogłam jej
powiedzieć kiedy pytała o szczegóły, że byłam bardzo pijana i ich nie pamiętam,
wszystko byle nie prawdę. Nie znosiłam tego znałam go parę miesięcy, a odkąd
poznałam te wszystkie tajemnice, musiałam kłamać, wymyślać, unikać niektórych
tematów. W normalnej sytuacji, opowiedziała bym przyjaciółce o pierwszym
pocałunku, z tym jednym konkretnym chłopakiem, nawet jeśli skończył by się jak ten
wczorajszy, ale nie, nie mogłam powiedzieć czemu mnie nie chce, co nas różni,
kim byli goście imprezy. Zaczynało mnie to przytłaczać. Wszyscy mieli rację
byłam zbyt słaba, śmiertelna i ludzka. Włączyłam sobie moje ulubione piosenki i
aż do następnego ranka, cały czas słyszałam w głowie tylko ich melodię, lub
powtarzające się słowa. Dochodziła szósta. Musiałam iść dziś do
szkoły. Z trudem wywlekłam się z łóżka, poszłam do łazienki odświeżyłam się,
ubrałam, po czym zeszłam na dół. Mama właśnie wracała z nocnego dyżuru. Była
bardzo zmęczona. Przyniosłam jej do sypialni śniadanie.
–
Dziękuje, skarbie. Miałam dziś naprawdę ciężką noc.
– Jakieś ciekawe przypadki?
- Dziewczyna,
wykrwawiająca się na ulicy.
– Co jej się
stało?
- Była cała w dziwnych pogryzieniach, zapewne to atak jakiegoś
zwierzęcia.
– Zapewne?- za bardzo
pasowało to do wampirów, choć z jednej strony który wampir zostawił by ją, z
choćby resztką krwi w sobie.- Jest jakaś inna możliwość?
- Ona twierdzi, że została
zaatakowana przez przystojnego chłopaka, z błyszczącymi oczami i kłami.
– Wow, musiała doznać
niezłego szoku.- Jedynym wampirem był w tym mieście Nicolas, ale przecież to
nie możliwe od samego początku mówił o swojej odmiennej diecie w której skład
nie wchodzili ludzie atakowani, bez ich zgody.- Muszę już iść, nie chcę się
spóźnić.
Wyszłam z pokoju, ubrałam kurtkę, i po chwili byłam już w drodze do
szkoły. O tej porze nie było już na parkingu, wiele wolnych miejsc. Właściwie
zaparkowałam już nawet poza jego granicami, obok mnie znajdowało się kilka miejsc
wolnych. Ledwo wysiadłam z auta, a poczułam na
swojej talii zimne, żelazne dłonie. Wiedziałam kto stoi za mną. Chciałam się
wyrwać, niestety nie byłam wystarczająco silna. Obrócił mnie, zamknęłam oczy
nie chciałam patrzeć na niego, nie chciałam go słuchać. Mogłam zacząć krzyczeć,
ale na takim pustkowi nic by mi to nie dało.
– Proszę uspokój się, chcę tylko porozmawiać. Usiłował uspokoić mnie
swoim spokojnym, głosem.
– Chcesz porozmawiać, tak
samo jak z tą dziewczyną wczoraj?! Trzeba ją było chociaż dobić! Uwolniłam się, i odeszłam jak najdalej od
niego. Złapał mnie, i przyciągnął bliżej siebie. .........
Ekstra! Ładnie to wyszło. Tylko szkoda, że tak się skończyło... Pozdrawiam i czekam na nn!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!! ;) Te trzy kropki na koniec!!
OdpowiedzUsuńRób więcej dialogów i dłuższe rozdziały ;)
Ten był wyjątkowo krótki przez ten podział (ale no musiałam skończyć w TAKIM momencie!) Większość rozdziałów u mnie są albo mega długie, albo średnie, wiec z przeciętną długością nie jest żle! Pztm nie liczy sie ilość, a jakość ;P
UsuńRozdział bardzo ciekawy ^^
OdpowiedzUsuńEch...urwałaś w najlepszym momencie...czekam więc na kolejny wpis xD
Mam nadzieję, że pojawi się on szybko :)
Pozdrawiam! :]
Hah, sama bym nie wytrzymała, więc współczuje! Cieszę się, że sie podoba!
UsuńJestem tu pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńAle powiem że opowiadanie mi się podoba :D
Zakończyłaś w ciekawym momencie i tam ma być :)
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam i życzę weny.
Reaven.
Zapraszam na mojego nowego bloga.
http://there-is-nothing-to-lose-just-died.blogspot.com/
Dziękuje, mam nadzieję, że będziesz czytać dalej, i będzie Ci się podobać!
UsuńRozdział bardzo ciekawy, szkoda, że skończyłaś w takim momencie. ;/
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
_______
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.
nie-jestem-nia.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards :>
OdpowiedzUsuńhttp://zycierodemzpamietnikowwampirow.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards.html
Nie zbyt ogarniam te nominacje (mam nadzieję, że przez to nie zginę..;p),ale bardzo dziękuje!
OdpowiedzUsuń